Brazylia na początek

W czasach, w których piłkarska reprezentacja Polski składa się co prawda z zawodników roszczących sobie całkiem słusznie prawo do miana jednych z lepszych graczy formatu europejskiego i nawet światowego, a mimo to na mistrzostwach świata stosujemy tak zwany niski pressing, warto odświeżyć mundialowy debiut reprezentacji, w którym przeciwnikiem Polaków była sama Brazylia – ówczesny faworyt, z którym biało-czerwoni walczyli jak równy z równym.

Mundial po raz trzeci

aec5b8be1b6df7498b378f53dad93756
Mistrzostwa świata 1938

Choć biało-czerwoni debiutowali na mundialu wcześnie, bo w 1938 roku, to była to już trzecia edycja mistrzostw świata. Pierwsze z nich odbyły się bowiem w 1930 roku w Urugwaju. Udział w nich zadeklarowało jedynie 13 zespołów, z czego ledwie 4 reprezentowały państwa europejskie. Sytuacja ta wynikała przede wszystkim z wysokości ceny nowego przedsięwzięcia, którą z 6 potencjalnych gospodarzy gotowy był zapłacić tylko Urugwaj, a także z powodu prestiżu wydarzenia – bardziej cenionym turniejem były wówczas igrzyska olimpijskie. W roku 1934 do nowej formy rozgrywek przekonało się już więcej państw, jak między innymi zwycięzcy mundialu, czyli Włosi, ale nadal nie wszyscy –  Anglia była tak bardzo przekonana o swojej piłkarskiej supremacji i związanym z nią bezsensem podejmowania meczów międzynarodowych, że na mundialu debiutowała dopiero w 1950 roku. Co wydaje się niecodzienne z dzisiejszej perspektywy, to forma rozgrywek mistrzostw z 1934 i 1938. Rozgrywano je bowiem systemem pucharowym, bez uprzednich meczów grupowych, co tłumaczy długość pobytu Polaków we Francji 1938 roku.

Francja 1938

Do francuskich mistrzostw świata przystąpiliśmy razem z 14 innymi drużynami. Nieparzysta liczba uczestników nie wynikała tym razem bynajmniej z braku chętnych, a z powodu wydarzeń geopolitycznych roku 1938, z powodu Anschlussu Austrii, która na mundialu miała podejmować Szwecję. Miała ją zastąpić Łotwa, jednakże, z powodu obowiązujących wtedy reguł, nie dołączyła ona do między innymi Polaków oraz ich rywali – Brazylijczyków.

Polska-Brazylia

0003DC8M2RNXUFLR-C123-F4
Ernest Wilimowski

Spotkanie z Brazylijczykami nie zaczęło się dla nas w żadnym wypadku dobrze. Skład, który na mecz wyznaczył Józef Kałuża, dał się stłamsić w pierwszych minutach meczu, a pierwszą i nie ostatnią tego dnia bramkę strzelił Leonidas. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się 3:1 dla Brazylijczyków i – co istotniejsze dla biało-czerwonych – zakończyła się deszczem. Canarinhos bowiem obawiali się deszczu jak ognia i jak się później okazało były to obawy słuszne. Nie trudno się dziwić więc, że po kolejnych 45 minutach meczu, a także po 45 minutach już wtedy ulewy, wynik uległ znacznej zmianie. Do wykonawcy rzutu karnego, skądinąd piłkarza poznańskiej Warty, Fryderyka Scherfke, dołączył będący tamtego dnia w absolutnej formie Ernest Wilimowski – Ślązak, piłkarz Ruchu, człowiek o historii na co najmniej kilka książek. To właśnie dzięki dyspozycji Wilimowskiego reprezentacja Polski nie tylko złapała kontakt, ale i wyrównała. Wynik meczu Polska-Brazylia po 90 minutach wynosił zatem 4:4. Dogrywka niestety nie była dla polskich reprezentantów wcale łaskawa. Choć po raz czwarty na listę strzelców wpisał się Wilimowski, ustanawiając tym samym rekord bramek strzelonych w jednym meczu na następne 54 lata, to Brazylia strzeliła ostatecznie tych bramek więcej. Polskę z francuskim mundialem pożegnał przyszły król strzelców tego turnieju, kończący spotkanie ze względu na deszcz boso Leonidas, dodając do meczowego dorobku trafienie numer dwa oraz trzy. Polska 5:6 Brazylia.

Pechowy system

mecz-polska-brazylia
Brazylia – Polska

Wielu obserwatorów tamtego zdarzenia podkreślało, że gdyby nie pucharowy system rozgrywek, Polacy zaszliby zdecydowanie dalej. Przy ówczesnym systemie jednak musieliśmy pożegnać się z mundialem już w pierwszym meczu, który zresztą rozegraliśmy z przyszłym półfinalistą turnieju. Brazylia, mimo bycia faworytem rozgrywek, zakończyła swój marsz po mistrzostwo globu w 1/2 finału. Szczególną rolę w eliminacji Canarinhos miała absencja samego Leonidasa. Nie wiadomo jednak, czy była spowodowana kontuzją zawodnika czy pewnością udziału w finale. Brazylia ostatecznie zajęła trzecie miejsce, a Leonidas zakończył turniej z siedmioma trafieniami.

Wielu obserwatorów tamtej reprezentacji Polski oraz współczesnych ekspertów podkreśla też, że gdyby nie zdarzenia z 1939 roku, po mundialu w 1942 oraz późniejszych jego edycjach na ustach całego świata byłaby Polska i Ernest Wilimowski, a nie Brazylia i Pele.

Na podstawie:

Bator P., Bratkowski M., Dobosz M., Grabowski Ł., Radomski J., 100 Najważniejszych Wydarzeń w Polskiej Piłce Nożnej, Wydawnictwo Publicat, Poznań, (b.r.)

Grabowski Ł., Encyklopedia Polskiej Piłki Nożnej, Wydawnictwo Publicat, Poznań, (b.r.)

https://ciekawostkihistoryczne.pl/wp-content/uploads/2015/01/mecz-polska-brazylia.jpg?x77541, dostęp: 22.06.2020

https://eddie11.com/wp-content/uploads/2014/07/1938-world-cup-poster-france.jpg, dostęp: 22.06.2020

https://sportowefakty.wp.pl/storage/featured_original/57173cf4a670e6_51356337.jpg, dostęp: 22.06.2020

Przegląd Sportowy. Mundial część 1. Historia, 2019, s. 8-9